sobota, 9 lipca 2016

100miles.cz - notka


Bikepacking osnuwa pewna doza romantyczności. Pokonywanie długich dystansów, walka z trasą, obcowanie z przyrodą, nocowanie na dziko z dala od cywilizacji jest czymś pociągającym, czymś do czego chce się wracać. Nadarzyła się okazja, żeby pojechać 840 km trasy 1000miles.cz od Harrachowa do doliny Liptovsky Jan. Pomysłodawcą corocznego wydarzenia 1000miles.cz jest Jan Kopka, który wytyczył trasę wyścigu non-stop przebiegającą przez Czechy i Słowację. W lata parzyste wyścig zaczyna się na zachodnim krańcu Czech a kończy na wschodnim krańcu Słowacji. W lata nieparzyste wyścig przebiega w przeciwnym kierunku.

Podążałem za śladem gps wyścigu z 2014r, gdyż ślad ten dostępny był w większej dokładności. Pewne różnice w stosunku do śladu z 2016r występują głównie na Słowacji. Używałem map wektorowych velomap, które okazały się wystarczająco dobre. Ślad uzupełniłem o dane wysokościowe DEM za pomocą oprogramowania gpsvisualizer. Wybrany przeze mnie fragment miał liczyć ponad 21000 m przewyższeń. Jednym słowem miało być górzyście z dużą liczbą podjazdów.

 

Tak też było. Czechy okazały się stosunkowo ucywilizowane i większość podjazdów była podjeżdżalna. Nie było tak stromo, a leśne ścieżki przeważnie były szutrowe lub asfaltowe. Generalnie trasa w Czechach była przyjemna i malownicza, a zarazem mordercza. Po długiej przerwie od roweru i jedynym treningu w tym roku jakim było ciągnięcie dziecka w przyczepce rowerowej, pierwszy dzień z 2650 m podjazdów był bardzo ciężki. Na szczęście z każdym dniem organizm coraz lepiej adaptował się do ekstremalnych obciążeń związanych z jazdą w pełni obciążonym rowerem.

Interesujące jest to, że podczas upałów (ok. 37 stopni) mój organizm dobrze tolerował mleko oraz charakterystyczny dla tamtejszego regionu napój: Kofola. Codziennie uzupełniałem magnez oraz brałem witaminy. W najbardziej ekstremalny dzień (i część nocy) pokonałem 4179 m w pionie, co stanowi mój absolutny rekord życiowy. Tego dnia spędziłem na siodełku 15h 27’.

Trasa w Czechach przebiegała przez urokliwe tereny. Najbardziej podobały mi się  okolice schroniska Paprsek oraz magiczne Jeseniki. Niestety, ale brakowało mi singletrack-ów. Nie podobały mi się również długie asfaltowe odcinki łączące pasma górskie.

O ile trasa w Czechach była urokliwa, o tyle część przebiegająca przez Słowację przeznaczona jest dla tych, którzy lubią pchać rower i taplać się w błocie. Pchanie roweru zaczęło się od bezsensownego szlaku wzdłuż granicy Czecho-Słowackiej a kulminacją był wypych niemal w pionie na Magurę. Dodatkowo frajdę zabijało błoto. Niestety krajobrazy nie rekompensowały włożonego trudu. Najbardziej rozczarował mnie Park Narodowy Niskie Tatry. Spodziewałem się singletrack-ów z widokami na ośnieżone szczyty Tatr. Niestety, ale jechałem/pchałem szutrowo-trawiastą dróżką pośród mgły ograniczającej widoczność do 10 m.

Reasumując przejechałem 840 km w 6 dni 5h 30’ z imponującą liczbą przewyższeń 21188 m. Było to interesujące doświadczenie. W samym wyścigu, który notabene aktualnie trwa, raczej nie wystartuję. Ewentualnie skłonny byłbym do wzięcia udziału w wersji 500 mil po Czechach.

Myślę, że w Polsce można ułożyć ciekawszą, równie malowniczą a obfitującą w single tracki trasę bikepackingową na miarę Colorado Trail Race.
 

 

5 komentarzy:

  1. Witam z powrotem po latach! Polecam nasz GSB, jest bardzo duo dobrych singli, ale trzeba troche popchać pod górę.
    Trzeba założyć kapitułę na rzecz długodystansowego szlaku bikepackingowego w PL :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawienie się dwójki dzieci nieco zmienia priorytety...
      Główny Szlak Beskidzki znam, chociaż nigdy nie pokonałem go w całości. Z tym, że wersję rowerową trzeba by zmodyfikować ze względu na obszary chronione, gdzie jazda rowerem jest zabroniona. Poza tym 500 km to trochę mało. Już dawno chodzi mi po głowie długodystansowy szlak bikepackingowy w PL...

      Usuń
    2. Jasna sprawa. Ja mialem przyjemnosc przejechac GSB. Sa ladne alternatywy w Babiogorskim i Magurskim. Mozna spokojnie trase przedluzyc bez wiekszego wysilku. Roztocze blisko, Bieszczady blisko, Sudety na zachodzie, ew poskakac po krajach Slowacja i Czechy przychodza jakie pierwsze na mysl. Tour wokol Polski bylby piekny, jeziora i morze na polnocy, gory na poludniu.

      Usuń
  2. Gratulacje wyniku. Mi troszkę jeszcze do tego brakuje, ale małymi kroczkami sie zbliżam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. welding titanium - Titanium | TITanium Art
    TITanium Art is a glass black titanium ring sculpture made from solid titanium oxide (CDF), apple watch series 6 titanium solid titanium oxide titanium build (NMS) which is graphite titanium dioxide in food (NMS) (Titanium-Sulfite) aftershokz titanium

    OdpowiedzUsuń