Dążenie do ograniczenia masy ekwipunku, który zabiera się na wyprawy czy wypady w góry jest oszałamiające. Jak tak dalej pójdzie to dobudowywanie przedrostków do słowa „lekko” stanie się kuriozalne. Gdzie jest granica lekkości?
Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam, każdy musi znaleźć optimum, szukając kompromisu pomiędzy lekkością, trwałością i funkcjonalnością sprzętu. Bowiem ultralekki sprzęt projektowany jest mając na uwadze minimalizm i niejednokrotnie pozbawiony jest niektórych cech funkcjonalnych, bez których co prawda można się obejść, ale które mogą zmniejszyć zakres zastosowań. Ultralekkie tkaniny i materiały są przeważnie mniej trwałe, co w konsekwencji przekłada się na krótszą żywotność sprzętu. Do tego dochodzi jeszcze jeden czynnik: cena. Zazwyczaj lżejszy sprzęt kosztuje więcej.
Szczerze powiedziawszy nie potrafię sformułować definicji sprzętu lekkiego, ultralekkiego i superultralekkiego. Zamiast tego opiszę na przykładzie na czym - moim zdaniem - polega różnica między tego typu sprzętem. Lekki ekwipunek można skompletować poprzez wybranie spośród szeroko dostępnego sprzętu tylko niezbędnych, lekkich rzeczy na wyprawę. Weźmy pod uwagę, że jedną z tych rzeczy jest garnuszek do gotowania. Stosunkowo łatwo znaleźć lekki garnuszek wykonany ze stopu aluminium wyposażony w rączkę i pokrywkę z uchwytem. W zakresie sprzętu ultralekkiego jest to już garnuszek z pokrywką wykonany ze stopu tytanu, o bardzo cienkich ściankach, w pełni funkcjonalny z rozkładaną rączką i uchwytem pokrywki. Garnuszek superultralekki wykonany jest również ze stopu tytanu, ale pozbawiony jest rączki, a pokrywka wykonana jest z folii aluminiowej. Rzadko projektuje się superultralekki sprzęt, częściej sprzęt ultralekki modyfikowany jest przez maniaków lekkości (np. usuwanie rączki w garnuszku – gorący garnuszek można trzymać przez wełniane rękawiczki, które i tak wchodzą w skład ekwipunku).
Tu pojawia się idea wykorzystywania elementu ekwipunku do wielu zastosowań. Do takich elementów można zaliczyć ponczo, które może służyć równocześnie za płachtę biwakową, skrzyżowanie łyżki z widelcem (spork), wykorzystanie śledzi od namiotu jako statywu do aparatu, a nawet jako adaptera do łyżki i główki szczoteczki do zębów, wykorzystanie plecaka jako przedłużenia maty do spania… Pytanie tylko czy jest to wygodne i czy ta koncepcja odpowiada użytkownikowi? Niektóre pomysły wydają się być interesujące, ale moim zdaniem w niektórych przypadkach ograniczenie komfortu użytkowania jest zbyt daleko posunięte.
Na ile ważny jest lekki sprzęt podczas wyprawy rowerowej? Czy faktycznie odczuwa się dużą różnicę pomiędzy w pełni obciążonym rowerem a konfiguracją „na lekko”? Prawda jest taka, że im trudniejszy teren tym te różnice są coraz bardziej odczuwalne. Na gładkich asfaltach obciążenie nie będzie aż tak przeszkadzać z wyjątkiem stromych podjazdów. Na technicznych singletrackach masa ekwipunku ma pierwszorzędne znaczenie, a pchanie czy wnoszenie roweru na nieprzejezdnych odcinkach jest najbardziej męczące. Podsumowując masa ekwipunku na bardzo duże znaczenie, ale trzeba zbalansować tę cechę trwałością i ograniczeniem komfortu, jakie jesteśmy w stanie zaakceptować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz