czwartek, 30 grudnia 2010

Jaki sprzęt na wyprawę?

Planując wyprawę zadajemy sobie pytanie: co ze sobą zabrać? Jest to problematyczne i warto przeprowadzić testy różnych wariantów. Niestety ceny ultralekkiego sprzętu bywają gigantyczne, a co za tym idzie nie ma szans na przetestowanie wszystkiego, co wydaje się być interesującą opcją na wyprawę. Żeby nie wydawać pieniędzy na niesprawdzony sprzęt warto poczytać recenzje i opinie innych użytkowników. Na bazie moich doświadczeń z wyprawy do Colorado chciałbym podzielić się moimi spostrzeżeniami. Co się sprawdza a co nie? W co warto zainwestować?
Ubrania
Nie będę ukrywał, że jestem fanem wełny merino. Spośród różnych materiałów, które testowałem wełna merino sprawdza się najlepiej. Wbrew pozorom wełna merino nie powoduje nieprzyjemnego uczucia swędzenia jak to jest w przypadku tradycyjnej wełny. Cechą, która najbardziej mi się podoba w wełnie merino, jest szeroki zakres termoregulacji. Innymi słowy, gdy jest zimno wełna merino stanowi warstwę izolacyjną, nawet gdy jest nasiąknięta potem, a gdy jest gorąco wełna merino dobrze oddycha. Wełna merino nieco gorzej odprowadza wilgoć w porównaniu z dobrze wykonanymi syntetykami i trochę wolniej schnie, ale w przeciwieństwie do syntetyków, gdy jest wilgotna zachowuje własności termoregulacyjne. Dodatkową, pożądaną podczas wypraw, cechą wełny merino jest znacznie mniejszy stopień akumulacji nieprzyjemnych zapachów w porównaniu do innych materiałów. Innymi słowy koszulka z wełny merino nie będzie mocno śmierdzieć po trzech dniach wyrypy. Nie należy się jednak spodziewać cudów – pod pachami pachnieć nie będzie.
Warto inwestować w dobrej jakości wełnę merino – delikatną, wykonaną z drobnych włókien. Osobiście cenię sobie marki takie jak Icebreaker i Smartwool. Smartwool robi świetne skarpety. Z wełny merino najlepiej sprawdzają się cienkie warstwy bazowe – ubierane bezpośrednio na ciało. Grubsze, cieplejsze warstwy są po prostu ciężkie i zajmują dużą objętość. Lepszy stosunek izolacji i objętości do wagi uzyskamy wkładając ciuchy puchowe. Znakomicie sprawdza się kamizelka puchowa.  (Żałuje, że zamiast bluzy z wełny merino nie zabrałem na wyprawę do Colorado właśnie kamizelki puchowej). Należy dodać, że ciuchy puchowe nie sprawdzą się podczas intensywnego wysiłku w dodatnich temperaturach (będzie w nich za gorąco), ale są niezastąpione podczas biwaku czy noclegu pod namiotem. Ciuchy puchowe są chyba najlepszą opcją, gdy temperatura spada poniżej -5 stopni C.
Moim ostatnim odkryciem, z którego jestem bardzo zadowolony to rękawiczki i czapka wykonane z wełny merino zmieszanej z futrem oposa. Taka kombinacja daje najlepszy stosunek komfortu cieplnego do masy. Mam jeszcze skarpety wykonane z tych materiałów, ale wydają mi się zbyt delikatne.
O ile z różnicami temperatur stosunkowo łatwo sobie poradzić o tyle zabezpieczenie przed deszczem stanowi o wiele większe wyzwanie, ponieważ powłoki wodoodporne nie przepuszczają pary wodnej, którą człowiek produkuje podczas intensywnego wysiłku. Najtrudniej zabezpieczyć stopy. Jak do tej pory nie udało mi się znaleźć idealnego rozwiązania. Najlepiej sprawdzają się cienkie skarpety z wełny merino, a na nie wodoodporne skarpety sealskinz. Warstwa wychodzi dość gruba, tak, że buty muszą mieć sporo luzu. Próbowałem też wodoodporne skarpety z goretexu (Trekmates), ale była to kompletna porażka. Całkowicie przemokły i woda zgromadziła się wewnątrz nie mając ujścia. W rezultacie palce u nóg bardzo mi zmarzły. Skarpety sealskinz znacznie dłużej pozostawiają suchą stopę, chyba, że woda dostanie się górą. Skarpety sealskinz nasiąkają z zewnątrz i doznaje się uczucia chłodu w stopę, dlatego dobrze jest ubrać pod nie jeszcze skarpety wełniane. Dzięki tym skarpetom podczas wyprawy po Colorado, gdzie prawie codziennie były burze z opadami deszczu, nie nabawiłem się odcisków.
Jednym z najlepiej oddychających materiałów, o ile nie najlepiej oddychających, przy jednoczesnym zachowaniu wodoodporności jest event. Niestety jest on stosunkowo ciężki i żeby np. kurtka z eventu była lekka, trzeba by ją pozbawić zamków i kieszeni. Event wydaje się być dość trwały i nie wymaga dodatkowych środków zabezpieczających przed przemakaniem jak to jest w przypadku materiałów bazujących na nylonie (np. Pertex). Pertex trochę gorzej oddycha i nadaje się tylko na lekki deszczyk, jest za to ultralekki, ale i delikatny. Z krótką ulewą lub długotrwałym lekkim deszczem Pertex sobie nie poradzi w przeciwieństwie do eventu, chyba, że napylimy go dodatkową warstwą wodoodporną. Problem w tym, że taką warstwę trzeba odnawiać, co więcej, o tym, że ta dodatkowa warstwa straciła swoje właściwości przekonamy się dopiero wtedy, gdy przemokniemy! Nie miałem doświadczenia z Paclite, który ma dobre opinie, ale przypuszczam, że nie oddycha tak dobrze jak event.
Duży problem stanowią wodoodporne spodnie rowerowe i tu jeszcze nie znalazłem idealnego rozwiązania. Gdy jest ciepło i deszczowo zakładam spodenki z eventu, pozwalając nogom zmoknąć. Na chłodniejszą pogodę zakładam obcisły softshell. Pertex sprawdziłby się do biegania, gdyż znakomicie chroni przed wiatrem i poradzi sobie z deszczykiem. Ale w kolarstwie przy kontakcie z siodełkiem krople deszczu przeciskane są pod ciśnieniem przez materiał i bardzo szybko robi się mokro, chłodno i nieprzyjemnie w newralgiczne części ciała.

Namiot czy płachta?
Postęp w technologii wytwarzania tkanin jest niesamowity. Już nikogo nie dziwi namiot jednopowłokowy wykonany z silnylonu, który waży poniżej 1 kg. Przy projektowaniu płacht biwakowych silnylon zostaje wypierany przez spinnaker, a tu już pojawia się jeszcze atrakcyjniejszy materiał – cuben. Silnylon to materiał o dobrej wodoodporności, który jest w stanie oddychać. Jego wadą jest to, że jest rozciągliwy, co objawia się tym, że podczas deszczu trzeba regulować napięcie linek. Inaczej mogą tworzyć się meniski wklęsłe ze zbierającą się wodą co w końcu doprowadzi do przeciekania. Spinnaker jest o wiele mniej rozciągliwy, ale za to szeleści. Co prawda przy solidnym napięciu nie powinno być to aż tak uciążliwe, ale warto mieć to na uwadze. Świetną tkaniną kompozytową, niestety bardzo drogą, jest cuben. Materiał ten jest nierozciągliwy po napięciu (choć z upływem lat tkanina rozciągnie się), jest całkowicie wodoodporny, ale nie oddychający. Ze względu na własności dostępnych tkanin do projektowania namiotu wybrałbym silnylon, a płachtę wykonałbym z cubenu.
Zarówno namiot jak i płachta biwakowa mają swoje wady i zalety. Biorąc pod uwagę moje doświadczenia z wyprawy do Colorado, podczas której miałem ze sobą namiot, coraz bardziej skłaniam się w kierunku płachty biwakowej. Dlaczego?
Przede wszystkim konfiguracja z płachtą biwakową, zwłaszcza wykonaną z cubenu, może być o wiele lżejsza od jednopowłokowego namiotu (silnylon tarptent), a jednocześnie pod płachtą może się zmieścić więcej osób. Objętościowo płachta zajmuje również mniej miejsca niż namiot. Płachta jest bardziej uniwersalna, można ją rozbić na wiele sposobów zależnie od warunków pogodowych. Do rozbicia płachty można wykorzystać rower jako część konstrukcji nośnej. W ten sposób eliminujemy kijki i inne elementy nośne, które są niezbędne do rozbicia namiotu. Przy rozbijaniu namiotu wykorzystanie roweru zamiast kijka jest utrudnione. Pod płachtą nigdy nie ma problemów z kondensacją pary wodnej (zawsze jest swobodny przepływ powietrza). W namiocie jednopowłokowym jest to sporadyczny przypadek, który pojawia się przy „niskim” rozbiciu (mam na myśli Contrail zaprojektowany przez Henry Shires Tarptent). Inaczej namiot jest znakomicie wentylowany, ale wówczas nie podnosi w ogóle komfortu cieplnego (nie należy się spodziewać, że w jednopowłokowym namiocie będzie nam cieplej niż w samym śpiworze). W namiocie wykonanym z silnylonu co prawda problem kondensacji jest sporadyczny, niemniej jednak materiał ten nasiąka. Ranki zazwyczaj obfitują w rosę, która skrapla się na powierzchni namiotu, a następnie wsiąka wgłąb. W rezultacie spakowany rano namiot waży znacznie więcej niż po wyschnięciu. Inaczej jest w przypadku tkaniny cuben, która z natury jest nieoddychająca oraz nienasiąkliwa i wystarczy strzepnąć krople rosy. Cuben jest również całkowicie wodoodporny czego nie można powiedzieć o silnylonie.
Mimo wielu zalet płacht biwakowych nasuwa się wiele wątpliwości. Pierwsza z nich to możliwość podmakania od gruntu, druga to kąsające latające robactwo. Do tego dochodzi wiatr i zacinający deszcz. Nie mam doświadczenia z płachtami, ale wydaje mi się, że z tymi problemami można sobie poradzić stosunkowo łatwo przede wszystkim przez prawidłowe rozbicie i zastosowanie dodatkowych elementów, które sumarycznie i tak będą dużo mniej ważyć niż namiot. Na temat płachty biwakowej napiszę więcej po wiosennych testach.

Jak przetrwać noc?
W trakcie ruchu mięśnie są rozgrzane i jest ciepło, po zatrzymaniu się na nocleg pod gołym niebem zaczynamy odczuwać zimno. Komfort cieplny to bardzo indywidualna sprawa. Zazwyczaj kobietom bardziej doskwiera chłód niż mężczyznom, człowiek głodny i zmęczony bardziej marznie niż najedzony i wypoczęty. Dlatego pierwszorzędnym elementem wyposażenia jest  śpiwór przystosowany do warunków jakich możemy doświadczyć podczas wyprawy. W Colorado ze względu na ograniczenie objętości i masy sprzętu zabrałem ze sobą lekki śpiwór z komfortem cieplnym szacowanym na około +5 stopni C, czyli tyle ile wynosiła średnia temperatura w nocy. Należę do ciepłolubnych osobników i nawet po ubraniu wszystkich ciuchów jakie miałem w nocy było mi zimno. Znacznie gorzej było, gdy temperatura spadała do 0 stopni C. Wówczas nie mogłem zasnąć i drżałem z zimna. O ile średnie temperatury można było znieść zyskując na niższej masie śpiwora i szybszym poruszaniu się za dnia, o tyle w ekstremalnych temperaturach oszczędność masy kosztem komfortu cieplnego była nieuzasadniona.
Dobrym uzupełnieniem do śpiwora, podnoszącym komfort cieplny jest kamizelka puchowa (niestety w Colorado takowej nie miałem). Obecnie testuję znacznie cieplejszy śpiwór puchowy o szacowanym komforcie cieplnym do -10 stopni C, który dla oszczędności masy pozbawiony jest zamka, ale za to jego powłoka (drishell) jest o wiele bardziej odporna na wilgoć i krople wody w porównaniu z tradycyjnymi powłokami. W śpiworze tym było mi przyjemnie ciepło przy temperaturach +5 stopni C i prawdopodobnie do 0 stopni C będzie on odpowiedni. Daje to różnicę 10 stopni C w stosunku do szacowanego komfortu cieplnego, co świadczy o tym jak indywidualną sprawą jest dobór odpowiedniego śpiwora.
Inną istotną kwestią w doborze śpiwora jest jego rozmiar. Zbyt duży śpiwór powoduje, że trzeba grzać pustą przestrzeń znajdującą się pomiędzy ściankami śpiwora a ciałem, co jest niekorzystne i nieefektywne. Z drugiej strony śpiwór powinien być na tyle duży, aby można było swobodnie do niego wejść i opatulić głowę. Niestety producenci śpiworów zazwyczaj oferują tylko dwa rozmiary: regularny i duży. Interesującym rozwiązaniem jest śpiwór MontBell Spiral Hugger, w którym zastosowano obwodowe wstawki z rozciągliwego materiału, które dociskają śpiwór do ciała, skutecznie redukując wolne przestrzenie, a jednocześnie umożliwiające ruch wewnątrz śpiwora.
Położenie się w śpiworze bezpośrednio na gruncie nie jest najlepszym pomysłem. Warstwowe maty kompozytowe przeważnie zajmują dużą objętość. Ostatnimi czasy furorę robią maty pompowane. Spełniają one dwie funkcje: izolują od gruntu i imitują miękkość łóżka ;) Faktycznie, można się zdziwić jak komfortowa jest mata Therm-a-rest Neo air, biorąc pod uwagę, że waży jedyne 370 g (rozmiar średni). Zdecydowanie jest to produkt wart wydanych pieniędzy.
O ile w terenie o stosunkowo dużym stopniu zurbanizowania można obyć się bez śpiwora i namiotu/płachty, organizując noclegi w schroniskach i agroturystyce, o tyle na trasach przebiegających z daleka od cywilizacji wymieniony ekwipunek jest niezbędny. Dodatkowo w trudnym terenie w razie sytuacji zagrożenia życia, ciepły śpiwór może okazać się wybawieniem podczas oczekiwania na pomoc.
Kuchenka?
W trakcie ultra wyścigów sprzęt do gotowania jest zbędnym luksusem. Natomiast podczas tradycyjnego podróżowania przyjemnie zjeść ciepły posiłek w pięknych okolicznościach przyrody. Świetnym połączeniem jest żywność liofilizowana i kuchenka alkoholowa. Warto wybierać liofilizaty, których opakowania służą jednocześnie do przygotowania posiłku. Innymi słowy torebkę z zawartością zalewa się gorącą wodą, miesza, pozostawia na kilka minut i posiłek jest gotowy. Spożywanie bezpośrednio z torebki pozwala uniknąć zabrudzenia naczyń do gotowania. Naczynie, a właściwie garnuszek wykorzystujemy jedynie do gotowania wody. Co więcej wartość energetyczna posiłku przygotowanego z liofilizatów jest niewiele niższa niż batonów energetycznych, a walory smakowe są za to zbliżone do normalnego obiadu. Z kolei wartość energetyczna wszelkiego rodzaju „gorących kubków” jest bardzo niska w stosunku do ich masy i nie mogą one w żaden sposób konkurować z liofilizatami.
Kuchenka alkoholowa charakteryzuje się tym, że nie ma żadnych elementów ruchomych, a co za tym idzie nie ma się co zepsuć. Alkohol (denaturat lub spiritus) jest łatwo dostępny i całkiem wydajny, zwłaszcza w odniesieniu do nowatorskiej kuchenki caldera cone (www.traildesigns.com). Ponadto alkohol pali się stosunkowo czysto nie pozostawiając osadów na garnuszku (znacznie gorzej jest w przypadku paliw stałych, takich jak esbit czy drewno). Dla ceniących sobie kompaktowość i jakość wykonania polecam kuchenkę <34 g> i podstawkę evernew <52 g> z japońskiego stopu tytanu, które mieszczą się w małym tytanowym garnuszku (używam garnuszka o pojemności 0.9l <115 g>: www.evernewamerica.com/ECA252.htm). Całość waży około 200 g. Na pewno rozważę taki zestaw na następną wyprawę.

Inne drobiazgi
Czasami mogą przydać się takie rzeczy jak scyzoryk, gwizdek, łyżka, mały ręcznik, itp. Z drobiazgami jednak nie ma co przesadzać, bo kiedy zsumuje się ich masę, to okaże się, że zabraliśmy ze sobą zbyt dużo niepotrzebnego balastu. Należy starannie przemyśleć, co będzie nam potrzebne i wybrać tylko niezbędne rzeczy. Bez wielu drobiazgów można się obyć.

8 komentarzy:

  1. Silnylon to nylon dwustronnie powlekany sylikonem, jak to może oddychać albo nasiąkać??

    OdpowiedzUsuń
  2. Teoretycznie nie powinno, praktycznie jest inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Spałem przez miesiąc pod ponchem z silnylonu, codziennie rano był wilgotny z obu stron, z jednej przez parę, z drugiej przez rosę.

    Skąd informacje o tym, że Pertex (jaki? każdy?) oddycha gorzej od Eventu? W sieci nie mogę znaleźć niczego na ten temat.

    Tarp z cubenu - fajny pomysł, ale po pierwszym deszczu padającym ze złej strony może się okazać, że fajny jest tylko na papierze.
    Po dodaniu podłogi, moskitiery będzie ważyć niewiele mniej, a może nawet więcej, niż coś w stylu tarptent contrail z cubenu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej tooshs! Cieszę się, że podjąłeś temat. Co do Pertexu, to masz rację, może on być różny. Moje wnioski są subiektywnym odczuciem z użytkowania dwóch kurtek: Montane Featherlite Velo (Pertex Microlight) i Showers Pass Elite 2.0 (event). Ta druga moim zdaniem lepiej oddycha, ale może to być spowodowane tym, że ma większe otwory wentylacyjne (zamki rozpinane pod pachami). Z kolei kurtka Montane jest cieniutka i dzięki temu szybciej schnie.

    Co do tarpu z cubenu, to zobaczymy w praktyce. Będzie to swoistego rodzaju eksperyment. Już kupiłem więc nie omieszkam podzielić się wrażeniami z użytkowania. Zauważ, że moskitiera nie zawsze jest potrzebna, można też ograniczyć się do osłonięcia tylko głowy. Na podłogę wystarczy folia, która waży około 30g (http://www.mountainlaureldesigns.com/shop/product_info.php?cPath=43&products_id=144).

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno microlight oddycha o 1/3 lepiej, niż event, ale zgubiłem link i nie mogę go znaleźć.

    Myślałem o poncho jednospadowym, dwuspadowe może się w czasie deszczu sprawdzić. Moskitiera nie jest potrzebna jak jest zimno i są komary, albo jak nie ma komarów, przy wysokiej temp w nocy i komarach będzie problem ;]

    Wysyłka folii z MLD to 5$?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o kuchenki spirytusowe wyprodukowane z puszek po napojach i denaturat, to zauważyłem że denaturat a denatural, różnią się w wydajności - czyt. szybkości gotowania, i szybkości smolenia garnuszka, denatural szybciej gotuje ale bardzo mocno smoli kubek, na denaturacie wolniej zagotujemy wodę, ale kubek będzie niemalże czysty. Testowane na jednej i tej samej kuchence.

    OdpowiedzUsuń
  7. Płachta biwakowa czy tarp lepsze od namiotu? Kompletna bzdura! Spójrz na namiot Faroe a zrozumiesz o co chodzi. Obecnie ten namiot jest nieprodukowany ale MSR produkuje jego odpowiednik tylko w znacznie większej cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Roberto, zwróciłem uwagę na wady i zalety różnych rozwiązań. Każdy wybiera to, co uważa, że jest dla niego lepsze. Który z namiotów MSR masz na myśli? Wrzuć link. Obecnie używam ZPacks Hexamid Solo Plus.

      Usuń